sobota, 21 lipca 2012

"Natalii 5" Olga Rudnicka

"Już za pierwszym razem, gdy przysłuchałem się jej,
ta muzyka przylepiła się do mnie jak klej.
Bo to jest reggae muzyka,"
(NDK)


Nie wiem czy pamiętacie, jak zamieściłam posta ze zdjęciem pokaźnego stosu książek? Zapewne nie :) Wyjęte zostały one z torby mojej babci. Ostatnio miałam okazję poszperać znowu w takich torbach i znalazłam pewną książkę...

Polska pisarka - Olga Rudnicka znana mi jest przede wszystkim z książki pt. "Martwe Jezioro". Zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, dlatego też byłam mile zaskoczona znajdując jej kolejną pozycję w jednej z toreb. Książka nosi tytuł "Natalii 5".

Jarosław Sucharski sprzedaje dzieła sztuki oraz zajmuje się znajdywaniem  zaginionych kolekcji, jak się później okazuje czytając książkę. Mężczyzna dowiadując się o swojej chorobie postanawia popełnić samobójstwo. Spisuje testament oraz inne listy, które mają ułatwić policji i rodzinie wyjaśnienie całej tej sytuacji. Okazuje się, że Jarosław ma pięć córek, które nigdy nie widziały się na oczy. Każda z nich ma na imię Natalia oraz każda z nich dostaje w spadku milion złotych. Jednak komisarz Adrian Potocki ma pewne wątpliwości co do zakładanego przez wszystkich samobójstwa. Córki postanawiają przeprowadzić się do rezydencji w Mechlinie i stopniowo odkrywać tajemnice tego domu. Jenak od pewnego czasu ktoś usilnie próbuje się do niego włamać i uprzedzić siostry Sucharskie.


Książka sama w sobie jest całkiem niezła. Trzeba przyznać, że autorka wymyśliła bardzo ciekawy temat, zgrabnie połączyła ze sobą niektóre fakty, a potem z gracją wybrnęła z opisanych przez siebie zdarzeń na koniec książki. Mam wrażenie, że samobójstwo Jarosława Sucharskiego, a potem toczące się dochodzenie to tylko przykrywka, co do tego, że mamy do czynienia  z kryminałem. Dlaczego? Ponieważ wyszła z tego zabawna opowieść o nieumiejących dogadać się ze sobą przyrodnich siostrach. Na plus są śmieszne dialogi Natalii, a na minus to to, że czytelnik gubi się w tym która siostra, co mówi. 


Olga Rudnicka napisała szybko czytająca się książkę, na którą można poświęć dwa wolne wieczory. Mimo tego, że zachowanie sióstr Sucharskich czasami mnie denerwowało to i tak zamierzam polecić wam tę pozycję. Muszę nawiązać także do tego, że zakończenie było dla mnie miłym zaskoczeniem, ponieważ zakładałam zupełnie coś innego.

wtorek, 3 lipca 2012

"Jak interpretować sny. Marzenia senne związków" Katarzyna Ostrowska

"Trzeba przemierzyć ocean, by się nie załamać"
Birdy (tłumaczenie)



Hej! Hej! Hej!

Mamy wakacje! Nareszcie! Czas na to by nadrobić zaległości. Mam już świadectwo, które oficjalnie zamyka pewien trudny okres w moim życiu. Ale nie o tym chcę pisać. Jeżeli już teraz zaczyna wam się nudzić, a mam nadzieję, że nie to mam dla was propozycję. Pobawcie się waszymi snami...

Kto powiedział, że sny to nic nieznaczące wizualne historyki, których potencjalna fabuła jest skomplikowana i niezrozumiała? Jeżeli są tacy pośród nas to mam nadzieję, że po przeczytaniu książki Katarzyny Ostrowskiej pt."Jak interpretować sny. Marzenia senne związków" zmienią swoje nastawienie co do - potocznie nazywanych - bzdetów. 

Wychodzi na to, że sny są najczęściej przetworzeniem zdobytych wciągu dnia informacji. Nasz umysł na spokojnie je analizuje. Bywa także tak, że są dla nas ostrzeżeniem lub przepowiednią. Nie raz nie dwa wstając rano z łóżka zastanawiałam się: O CO CHODZI!? Od dłuższego czasu obiecywałam sobie, że nauczę się trafnie interpretować sny. 


Ile razy zdarzyło się wam obudzić w środku nocy zalanym potem? Czy bywało tak, że śniliście o pewnej osobie kilka nocy z rzędu? A może ciekawi was to ,dlaczego wszystko w waszym umyśle ma kolor czerwony?


Ten poradnik "postara się" rozwiązać wasze problemy. Książka zawiera mnóstwo sennych przykładów. Autorka w głównej mierze skoncentrowała się na snach związanych z miłością, zdradą, pociągiem fizycznym do innego partnera, ogólnie mówiąc skupiła się na związkach. Ale czy nie jest tak, że większość czasu poświęcamy myśląc o drugiej połówce lub jej braku?


Warto wiedzieć, że sny potrafią pokazać nam jaką osobą rzeczywiście jesteśmy. Gdy nauczymy się zwracać uwagę na sny to może większość naszych problemów łatwo zniwelujemy. Postaramy się wtedy by nasze życie obrało nowy, lepszy kierunek.

Podsumowując, myślę że to całkiem upraszcza sprawę gdy po przebudzeniu można sięgnąć po poradnik, który pomoże nam rozwiązać senną łamigówkę, która a nóż widelec podpowiada nam, że te wakacje szykują nam poteżną dawkę wrażeń.

Pozdrawiam, Susi

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości: