wtorek, 19 sierpnia 2014

Moc wspomnień

Ja: Prawie dwunasta...Brak cytatu.







Pamiętam jak dziś, kiedy pisałam swój pierwszy post o wakacjach. Teraz nie tyle co chciałam się pochwalić, gdzie byłam i tym co robiłam, a chciałam zrobić to dla samej siebie. Utrwalę to gdzieś w internetowym świecie, by móc kiedyś do tego powrócić. Nowy rok akademicki za pasem, a ja nadal jestem myślami wśród miejsc dopiero co poznanych. Budapeszt – nie bez przyczyny nazywany jednym z najpiękniejszych miast Europy. Chciałabym tam kiedyś powrócić… Węgry to niesamowicie klimatyczny kraj, a spędzać czas nad Balatonem to po prostu bajka.































niedziela, 17 sierpnia 2014

"Kryształowy Anioł" Katarzyna Grochola





Ja: Kto czytał ten wie, kto nie to się przekona, jak los może być przewrotny. Wystarczy pudełko
z butami by wywrócić czyjeś życie do góry nogami.







Książki Katarzyny Grocholi nie raz miałam okazje oglądać w witrynach sklepowych. Zazwyczaj były one dobrym prezentem dla mojej mamy a to na urodziny lub święta. Kiedyś pisałam, w którejś recenzji, że za polską twórczością zbytnio nie przepadam. Oczywiście mogę spotkać się z wieloma karcącymi mnie komentarzami, ale napiszę tak: Powoli się przekonuję. Zaczęłam od Olgi Rudnickiej, a teraz wzięłam się za Katarzynę Grocholę. W ręce wpadł mi „Kryształowy Anioł” – oczywiście prezent urodzinowy mojej mamy.





Sara – (nie)zwykła dziewczyna. Odlicza godziny do chwili, aż stanie u boku swojego ukochanego na ślubny kobiercu, gdy wszechświat postanawia inaczej. W jednej chwili z bananem na ustach przymierza suknię ślubną, a w drugiej widzi Konrada, a na nim swoją najlepszą przyjaciółkę Grażynę. Od tamtej pory próbuje żyć na nowo. Poznaje sympatycznego Jacka Ziębę. Zaczynają budzisz się w niej nowe marzenia, które chce by się urzeczywistniły, ale znowu w życie wkraczają problemy. Jak Sara sobie z nimi poradzi? Czy zaakceptuje przemiany, które nastąpiły nie tylko w jej życiu, ale także w jej bliskich? Czy będzie kochać, a jednocześnie będzie kochana?



Spotkałam się z dobrze napisanymi dialogami. Autorka dostarczyła czytelnikom odpowiednią dawkę śmiechu. Odniosłam wrażenie, że być może Katarzyna Grochola nie poświęciła zbyt dużo czasu na kreowanie postaci, może dlatego książka w odbiorze była lekka i przyjemna. Nie trzeba było doszukiwać się wad w bohaterach, bo wszystko było podane jak na tacy. To my – odbiorcy – widzieliśmy, że Sara jest skoncentrowana na sobie od samego początku.  Dzięki temu, że mogliśmy zaobserwować pewne zmiany w postaciach zyskaliśmy pewność, iż sami możemy także uporać się z własnymi problemami. Skoro książka była tak realna, tak nieprawdopodobnie prawdziwa i odzwierciedlająca być może życie większości z nas (nie mówię tu tylko o zdradzie) to dlaczego nie może po przeczytaniu jej zacząć coś w sobie zmieniać?



Czy jest godna polecenia? Wydaje mi się, że tak. Nie nazwałabym fabuły luźną, lecz lekką bo w książce zawarta jest mądrość. Pewne jest, że nie raz ułożysz ustna na kształt uśmiechu, a w pewnych momentach złapiesz się na tym, że odpływasz i myślisz o głównej bohaterce i jej problemach. Jak ona to rozwiąże? Jak sobie poradzi? Skoro wywołała u mnie tak dużo emocji to będę ją polecać.


wtorek, 21 stycznia 2014

Sesjo zgiń!!!


ja:
"jak zaliczę anatomię to biorę się za chemię"
wzięłam się za chemię :)







Nie, nie zapomniałam :) Od razu uprzedzam! Mój zapał nie minął. Przeciwnie, nasilił się.
Książki czytam z zapałem, ale niestety te biologiczno- chemiczne, za co mam nadzieję mi wybaczycie.
"Atlas chmur" przywiozłam ze sobą i ładnie leży na studenckiej półce. Kilka stron przeczytanych. Zapowiada się całkiem nieźle.




Pozdrawia
Zapracowana Susi :)

niedziela, 5 stycznia 2014

3, 2, 1 START!







Nie obrażę się, jak napiszecie mi lub powiecie, że jestem dziwna. Po ponad roku w końcu wziąć się za siebie, a przede wszystkim za swojego bloga? SZOK, SZOK, SZOK…

Moją nieobecność oczywiście można jakoś usprawiedliwić, ale ktoś sobie pomyśli: dziewczyno ostatnio napisałaś w 2 0 1 2 roku! A ja na to: nigdy nie jest za późno ;)

Najbardziej wkurza mnie fakt, że najwięcej energii posiadam wtedy, kiedy mam nawał pracy w szkole. Wymyślam sobie tysiąc zajęć na minutę. Wszyscy wiedzą, o co chodzi. Przez ten okres czytałam owszem czytałam, ale nie tyle ile bym chciała. Teraz też nie będę miała czasu na studiowanie opasłych tomów (chyba, że książek biologicznych i chemicznych), ale obiecuję poprawę.



Od dłuższego czasu na mojej półce leżą te oto książeczki:

  1.  „Marzycielka z Ostendy” Eric-Emmanuel
  2.  „Atlas chmur” David Mitchell
  3.  „Uzdrawiające siła śmiechu” Eleonore Hofner, Hans-Ulrich Schachtner
  4.  „Igrzyska śmierci” Suzanne Collins       











Nie mogę obiecać, że posty będą regularne, ale chociaż będą :) Pójdę w ślady innych ludzi i zaczynam czytanie gdzie popadnie, tramwaje, kawiarnie itd. Nudne wykłady też w to zaangażuję :D

Do usłyszenia, a raczej przeczytania!
Susi