Nie obrażę się, jak napiszecie mi
lub powiecie, że jestem dziwna. Po ponad roku w końcu wziąć się za siebie, a
przede wszystkim za swojego bloga? SZOK, SZOK, SZOK…
Moją nieobecność oczywiście można
jakoś usprawiedliwić, ale ktoś sobie pomyśli: dziewczyno ostatnio napisałaś w 2
0 1 2 roku! A ja na to: nigdy nie jest za późno ;)
Najbardziej wkurza mnie fakt, że
najwięcej energii posiadam wtedy, kiedy mam nawał pracy w szkole. Wymyślam
sobie tysiąc zajęć na minutę. Wszyscy wiedzą, o co chodzi. Przez ten okres
czytałam owszem czytałam, ale nie tyle ile bym chciała. Teraz też nie będę
miała czasu na studiowanie opasłych tomów (chyba, że książek biologicznych i
chemicznych), ale obiecuję poprawę.
Od dłuższego czasu na mojej półce
leżą te oto książeczki:
- „Marzycielka z Ostendy” Eric-Emmanuel
- „Atlas chmur” David Mitchell
- „Uzdrawiające siła śmiechu” Eleonore Hofner, Hans-Ulrich Schachtner
- „Igrzyska śmierci” Suzanne Collins
Nie mogę obiecać, że posty będą regularne, ale chociaż będą :) Pójdę w ślady innych ludzi i zaczynam czytanie gdzie popadnie, tramwaje, kawiarnie itd. Nudne wykłady też w to zaangażuję :D
Do usłyszenia, a raczej przeczytania!
Susi